
interesariusz . . .
interesariusz
Quo vadis Vox populi
Wojna o nasze dusze
To już koniec świata, jaki znamy
-
Panu Oparze, interesariusz
Szanowny Panie,
jak Pan może zauważyć w metryce moich zapisków, sporo swojego czasu poświęciłem udzielaniu się w społeczności witryny. Czas to podobno pieniądz, niestety, tylko dla tych, co potrafią go spieniężyć.
Być może moje wypociny są niewiele warte. Jak się na nie popatrzy teraz, to nawet z całą pewnością. Nigdy nie byłem zwolennikiem przerostu formy nad treścią, stąd brak dbałości o poziom literacki, ale jeszcze ważniejsza jest aktualność treści. Prawdziwie cenna jest właściwa treść we właściwym czasie. Może się zdarzyć, iż przekleństwo użyte we właściwym kontekście wstrząśnie perspektywą odbiorców.
Ja na swoją twórczość patrzę właśnie tak. Z perspektywy czasu nie sposób jej właściwie ocenić.
A co sobą reprezentuje witryna neon24?
Pana dziecko, również moje dziecko, jest wylewane z kąpielą. Jak myślę o nim teraz, to kojarzę jedynie tych od zawołania "konstytucja". Tych, co nigdy nie reagowali na poważne zagrożenia porządku społecznego i przyszłości narodu, za to w sprawie dupereli są skłonni zgrywać Rejtanów. "Nie pozwolimy sobie założyć na mordy krępujących kagańców, nie pozwolimy się zniewolić i zabić grzybami w płucach". Znaleźli sobie kruczek prawny i dla burdy, a nie z powodu faktycznej uciążliwości, demonstrują swoją "wolność" w tej drobnostce, nie przejmując się, że są faktycznie zniewoleni na milion innych sposobów.
Żywią oni podobną pogardę dla bliźnich jak budzący obawy i zgrozę osobnik wywijający siekierą na ulicy. A co, nie wolno? Konstytucja pozwala! I tu, w tej witrynie, chełpią się swoimi osiągnięciami, jak to komuś dosolili, jak to jednej czy drugiej paniusi w masce dali bobu, aż podkuliła ogon, i schowała się w mysią dziurę. Jak to postawili się policji z większym zapałem, niż ci, co nosili kiedyś w klapie oporniki. Tamta demonstracja miała jeszcze jakieś pozory sensu. Dostawało się pałą, i po sprawie. Obecnie, mogą być konsekwencje. Śmiertelne.
Ruszkiewicz odszedł, powinno być lżej. A nie jest.
Nie jestem zwolennikiem wyrzucania z witryny kontrowersyjnych autorów. Nie jestem zwolennikiem blokowania komuś możliwości wpisywania nawet durnych uwag. Nie jestem zwolennikiem cenzury, ale jestem zwolennikiem moderacji, głosu rozsądku w dyskusji, która zmierza na manowce, lub rozpowszechnia szkodliwe społecznie poglądy.
Kiedyś optowałem za uczestniczeniem redaktora w dyskusji pod notkami, zamiast wycinania uwag przez redakcję. Od tej praktyki odstąpiono, o niej zapomniano.
Rolą redakcji jest moderacja tematyki na poziomie doboru publikacji. W witrynie szeroko dostępnej głównym narzędziem jest pozycjonowanie notek, które wpływa na poczytność, na wymowę witryny. Jaki jest wynik działań w ostatnich miesiącach? Nuda i skrzywienie światopoglądowe. Wanna się przechyla, woda chlusta, a gdzie dziecko? Czy aby jeszcze w wannie?
Obecnie widoczna jest wymiana poglądów na temat finansowania witryny. Jeden z autorów zażądał gratyfikacji za swój pomysł, ba, nawet "patentu". Przypominam, iż w czasie powstawania nE (Nowego Ekranu), gdy łudzono autorów perspektywą wynagradzania za twórczość literacką, ja postulowałem, aby również wynagradzać autorów pomysłów na funkcjonowanie i wzornictwo witryny. Zbyto to milczeniem.
Przypomnę również, iż to, że każda uwaga ma w nagłówku właściwy adres, tj. "@pseudo czas", zawdzięczacie Państwo mi. Na początku było tylko "@psudo", co było nieprzydatne w przypadku dłuższej, wielowątkowej dyskusji. I nie tylko pomysł był ważny, który też był zbyty milczeniem. Ważny był ogrom pracy, jaki włożyłem w ręczne zamieszczanie "czasu" w nagłówkach swoich uwag, miesiąc po miesiącu, aż wreszcie władcy witryny zauważyli, iż jednak jest to przydatne, i potrzebne. A poprawka skryptu była trywialna, kosztowała grosze.
Teraz właściciel rad by wywalić kasę na nowe oprogramowanie, gdy wiele groszowych poprawek czeka w kolejce.
Nie raz proponowałem, aby mający smykałkę do interesów właściciel wykorzystał witrynę nie tylko do swoich politycznych aspiracji, ale wspomożenia działalności, która w rewanżu sfinansuje witrynę.
Oczywiście, wiemy, że nic takiego nie zaszło.
Czy witryna zainicjowała i wsparła jakiś ruch społeczny? ŁŁ prowadził kiedyś akcję wyrzucania mandatów za niewłaściwe parkowanie. I ta akcja miała jakiś sens, w przeciwieństwie do antymaseczkowej krucjaty. Nie tylko chodziło o mandaty, ale również o nadużywanie władzy w celu ograniczenia możliwości parkowania tam, gdzie można by było, zbytnio innym nie przeszkadzając. Chodziło o zwiększenie możliwości współżycia, których tak nam bardzo brakuje.
Czy są inne powody prowadzenia takich akcji? Pierwsza z brzegu, o czym już pisałem. Przejścia dla pieszych i inne poziome znaki, są malowane farbą, która jest bardzo śliska podczas deszczu. Niejeden pieszy wywinął na przejściu orła (wliczając mnie, teraz podczas deszczu przechodzę obok przejścia), auta nie są w stanie na przejściu skutecznie hamować, w sieci są filmiki pokazujące, jak to ktoś wypadł z zakrętu po najechaniu ciągłej linii na środku szosy. Ja dyskutowałem na ten temat z wrocławskimi posłami partii rządzącej. I co? I nic. Syf, kiła i mogiła. Jak ja nienawidzę tego indolencyjnego państwa i przywar tego narodu! Drobne, aczkolwiek istotne, ratujące życie, sprawy nie zyskują dostatecznej uwagi. Bzdety o chustkach na gębie wzbudzają tumult.
A rowy śmierci kopane obecnie wzdłuż szos? Dlaczego one nie budzą sprzeciwu? Czy zaczną, gdy już każdy będzie miał w rodzinie kogoś, kto zginął w takim rowie?
Minęło wiele miesięcy "rzekomej" epidemii. Przez ten czas witryna neon24 mogła się stać skarbnicą wiedzy na temat zapobiegania zarażeniu, przebiegu choroby, jej rozpoznawania, profilaktyki, sytuacji w szpitalach, metodach leczenia, a nawet klasyfikacji metod i szpitali. Wiedzy, a nie propagandy. Wszelkiej wiedzy. W odróżnieniu od witryn medycznych. Stracona szansa. Bezpowrotnie.
I co? Co ma do zaoferowania witryna czytelnikom?
Jak pisałem, do właściciela, witryna winna zaoferować nie tylko plotki i filozowiczne dyrdymałki, ale i sposób na przeżycie.
Pozdrawiam,
bez maseczki, za to w okularach ... słonecznych. Na ten pomysł jakoś nie wpadłem przez 50 lat! Widać był ze mnie tęgi kretyn, i może nadal jest.
Po co ja jeszcze się na tym forum odzywam?
ps. Odejście Jarka jest tylko zbieżne czasowo z moim sprzeciwem wobec polityki redakcyjnej. Nie jest to zorganizowana akcja, mimo że znów zacząłem zaglądać na jego witrynę, co może być dla niektórych mylące.
pa 2
O poziomie zainteresowania sprawami doczesnymi świadczy ilość i jakość uwag pod moją ostatnią notką
interesariusz.neon24.pl/post/157973,czy-moze-wiecie
I to nie jest dla szanownego towarzystwa problem?
Ostatecznie, mamy czasy ostateczne. Warto o tym pamiętać.
Czytaj więcej na https://fakty.interia.pl/news-konwencja-solidarnej-polski-w-sprawie-reformy-sadownictwa,nId,4315340#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
+ przed tytułem oznacza uzupełnienie notki, każdy kolejny, kolejne
pozdrawiam cie serdecznie
Niech moc bedzie z toba
Jedna to fakt, że nakładanie kar jest bezprawiem w świetle obowiązującego prawa (demokracja, uchwała, ustawa, ustawa zasadnicza itd). Dwa: ciągłe chodzenie w maseczce jest nader uciążliwe (sprawdziłem osobiście, organoleptycznie).
Trzy: popisy czy wybryki władzuni która lubi demonstracyjnie okazywać; co myśli nt prawa, które nieudolnie stanowi dla tzw goim, czyli tłuszczy.
A co do gibania się, od płacenia blogerom do wystawiania rachunku blogerom (ostatnio widziany pomysł: ,,po stówce od główki miesięcznie"), to co można powiedzieć? Powodzenia i żegnam zarazem*. Zwłaszcza że nadaktywna moderator Astra, tak skutecznie mnie już kiedyś wykopała z neon24, że nie pozostał nawet ślad dla innych moderatorów (co najwyżej w archiwach google). A nie sądzę by stało się to bez wiedzy Właściciela(li) serwisu. Gdyby jednak, to też jest pewna wskazówka, że jest to grunt niepewny by wysupłać choćby 5zł miesięcznie. Inna możliwość to taka, że smutni panowie zechcieli zrobić sobie imienne listy blogerów, a że przy okazji pojawia się wizja zysku.
Zresztą przywiązywanie się do jednej platformy blogerskiej to poważny błąd. Newsweek'a i tak z tego nie będzie. Myślę że to raczej pomysł na zamknięcie działalności, bo wszystek ma swój początek i koniec, o czym się w życiu przekonywałem po wielokroć, pracując tu i tam i ówdzie.
*Na razie jeszcze nie żegnam, bo faktura póki co nie nadeszła.
Falandyzacja prawa wszystkim się podoba. Ustawa jest, podejrzanym o chorobę można nakazać noszenie środków zapobiegawczych. Kretyni mówią, ale my nie jesteśmy chorzy, nie mamy objawów, podczas, gdy wiadomo, że najbardziej zaraża osobnik, który jeszcze nie wie, że jest chory.
I skretyniali Polacy nie potrafią wyjść z tego paradoksu. Uchwalili, chory jest tylko ten, co ma mierzalne objawy. Przyszła choroba, w której chory i zarażający może być ten, co jeszcze nie ma objawów, aczkolwiek zarażenie może być już mierzalne.
TEN PROBLEM INTELEKTUALNY NIE JEST NA GŁOWY POLAKÓW.
Tych skretyniałych Polaków trzeba zmusić, aby każdego ranka wykonywali badanie na świrusa po 500zł, może by zmądrzeli.
Fakt, że jest to niewygodne. Ale najniewygodniejsze jest "manie maseczki ze sobą".
Bieganie w maseczce po lesie to absurd, jeśli rzeczywiście zaraża się człowiek od człowieka.
Dlatego pomysł rządu, aby znowu chodzić w miejscach publicznych w maseczkach, uważam za rządowy wybryk.
Powinien być tylko nakaz zakładania maseczki w sytuacji, gdy możesz spotkać się z innymi.
Absolutny zakaz imprez, spotkań bez maseczek.
I szansa była.
Tylko, jeśli spotka się dwu Polaków, to zaraz durnieją. A jak więcej, to lepiej uciekać.
Nie ma sensu przywiązywać się do czegoś, dla czego się nie pracuje, i o co się nie dba.
Mówisz o przeciwnikach naryjców:
„Żywią oni podobną pogardę dla bliźnich jak budzący obawy i zgrozę osobnik wywijający siekierą na ulicy.”
Czyżby?
A potem:
„W moim odbiorze antymaseczkowcy to kretyni i chamy.
Widziałeś kiedyś, aby człowiek bez maski zaatakował kogoś w masce?
Natomiast przykładów FIZYCZNYCH ataków zamaskowanych na osobę bez maski jest bez liku. Kto więc w kim wzbudza grozę, zamaskowani w tych, którzy nie noszą masek, czy odwrotnie?
Natomiast pretensje o poniższe możesz mieć co najwyżej do siebie:
„Minęło wiele miesięcy "rzekomej" epidemii. Przez ten czas witryna neon24 mogła się stać skarbnicą wiedzy na temat zapobiegania zarażeniu, przebiegu choroby, jej rozpoznawania, profilaktyki, sytuacji w szpitalach, metodach leczenia, a nawet klasyfikacji metod i szpitali. Wiedzy, a nie propagandy. Wszelkiej wiedzy. W odróżnieniu od witryn medycznych. Stracona szansa. Bezpowrotnie.”
Trzeba było o tym pisać, zamiast walczyć z tymi, którzy obnażają prawdę na temat zaplanowanej pandemii i nie chcą nosić kagańców na twarzy. Jesteś blogerem i jak każdy tutaj, możesz pisać o tym, o czym masz ochotę i co ci leży na sercu. Jeśli cię ten temat interesuje, to trzeba było się nim zająć, a nie marudzić, że nie zrobił tego nikt inny.
1*
Jak pisałem o maseczkach, to większość udawała, że do podstawówki nie chodziła.
Redakcja promuje tylko oszołomskie teksty. Prawdy nie można już tu pisać, można tylko ujadać.
Witryna powinna zmienić nazwę na psiarnia.
Nie wiem jaki zamysł miałeś w tym akapicie o mnie, ale wychodzi wydźwięk taki, jakbym się domagał czegoś niegodnego.
Może w skrócie, mój pomysł, nazwany "patentem", dotyczy wyłącznie warstwy finansowej, czyli pieniędzy i modelu finansowania. W żaden sposób nie dotyczy treści, "profilu", czy zasięgu. Jest po prostu uniwersalny. Tak samo dobrze mógłby na nim funkcjonować newsweek,
s24, parówa, wyborcza, czy NEon, każdy.
Więc jest to pomysł, jakby..ekonomiczny. To aż takie dziwne, że chciałbym działe?
A jeszcze jest tak, że w wypadku NEona właściwie nie chce, nie muszę się na to nastawiać. Chce współpracy strategicznej. Z tym zarabianiem, to może na innych. I to może! A teraz dlaczego.
Mimo, że mój pomysł, skoro ci słowo "patent" przeszkadza, może działać doskonale, ale przy 200userach szału ekonomicznego nie będzie. To jest banalnie logiczne i oczywiste.
No i tu masz racje, nie robiąc czegoś z całą resztą, szału i tak nie będzie.
Tylko, że mnie, z punktu widzenia, "ojca patenta" nie o to chodzi. Mnie chodzi o to, żeby w praktyce zweryfikować funkcjonowanie, mojego modelu.
Czy chciałbym, żeby NEon, z którym jakoś obaj, jesteśmy związani od dawna odbił się od mułu pod względem zasięgu i treści? TAK!
Czy to ma coś wspólnego z moim "patentem"? NIE. Nie specjalnie..
Wręcz jest tak, że jeśli z tego coś ma być, to nie mogę wchodzić w tą "dyskusje programową", bo doskonale wiesz o co zostanę natychmiast oskarżony. Te wanny pomyj i cała reszta. No i wyleją dziecko z kąpielą, nie?
To się trzymam warstwy ekonomicznej i silnie ją oddzielam od reszty.
W warstwie emocjonalnej twoja uwaga nie jest więc słuszna, i zarzut dotyczący wydźwięku, chybiony.
Powiem tak, 10 lat zależało mi na neonie, nieraz całymi latami miałem tu bezpłatny etat.
Ale z obecną polityką redakcyjną mi nie po drodze. Mamy pełzającą wojnę gospodarczo-biologiczną. To są naprawdę ciężkie czasy. Wkurza mnie promowanie "róż", zwłaszcza jakiś takich bidkich i zakwaszczonych '-)
Tak więc życzę Ci powodzenia, a jak ja ocenię twój model, zobaczysz po moim zachowaniu. Przecież na razie sam nie wiem, bo nie mam pojęcia.
Tamten wątek zniknął, gdzie Pan pytał jaki jest mój stosunek do Pana Ruszkiewicza, więc tu odpowiem: Gdyby na Neonie jawnym tekstem napisał - Ryszard, wywal Lotną, Nibiru, Tokarskiego bo to, tamto i siamto, byłoby w porządku. Ale na priva podsrywać Blogerów za ich plecami, żądać ich wywalenia, szantażować Właściciela i na koniku poplecznictwa jechać, to jest kur.....o jakich mało! Jeśli zabrał jakieś pieniądze, bo tego przecież nie wiem, tutaj mógł się wytłumaczyć, przed osobą pytającą albo nie mógł. W sumie wyszło na to, że i kasę Jej podpieścił i na dodatek chciał nóż wbić w plecy. Odnośnie zaś Jego artykułów, to w większości były dobre i jakoś in minus nie odstawały od reszty.
organizacja, w której autor pozostaje właścicielem swoich wypocin.
Zwracam Pani uwagę, iż choroba covid-19 z całą pewnością istnieje, i warto to uświadamiać tym, co nie wierzą w istnienie świrusa.
Trump, jeśli nie udawał, chorował trzy dni. I Pani mówi, że nie ma lekarstwa? Dla tłuszczy nie ma.
Jeśli chodzi o Jarka, to włożył dużo pracy w witrynę, ma prawo czuć się współwłaścicielem, a że Pan Opara mu tego odmawia, to widać jaki z niego bzzzzzzzmen, jeden włożył kasę, a drugi swoją pracę jako aport.
A Pan Tokarski wypisuje takie szkodliwe społecznie bzdury, że trzeba w interesie publicznym dać mu odpór. Tylko, że on blokuje adwersarzy. Jego prawo. Ale że redakcja go promuje, to już czyste k.....o.
Brawo, spory sukces.
W tej zboczonej witrynie wielu wieszczy planową depopulację świata. Przeżyć ma co 10-ty. Jeśli tak, to każdy spryciarz pisze - "nie noście masek". Niech tych 9-ciu umrze przed nim.
Czy o to tutaj chodzi?
nie !!!!
a popatrzcie na aktualne !!!
Już wiem, przecież mówiliśmy, ludzie umierają częściej na raka, bo była plandemia, i ich nie leczono.
A jeśli to śmiertelność na zapalenie płuc wzrośnie?
Odnośnie kwestii ostatniej - jeżeli pracuje się u kogoś dla idei, nie powinno się żądać tego tytułu żadnych profitów w tym promocji własnego czujstwa. W przeciwnym wypadku należy Z GÓRY zabezpieczyć własne interesy umową na piśmie. Wcześniej paru Dyskutantów zarzuciło mi, że najwyraźniej wychowałam się w dziczy cywilizacyjnej, jeśli kwestionuję wartość ustnej umowy. Ależ oczywiście! Czymże innym była postkomunistyczna Polska jak nie dziczą prawną, w której mętnych wodach tłuste ryby łowiły szumowiny i cwaniaki różne. Taką dziczą pozostała do dnia dzisiejszego. Zaufanie do w końcu obcego człowieka, jest w świetle okresu w którym dorastałam, czystą naiwnością, wręcz głupotą. Zawsze mówię, że głupota kosztuje najwięcej. Pan Ruszkiewicz i inni, którzy naiwnie wpłacali na nieistniejące akcje, zapłacili za swoją głupotę i tylko do siebie mogą mieć pretensje. Mój ojciec mawiał- i z perspektywy czasu były to słowa święte - ufaj tylko Bogu a ludziom bacznie patrz na ręce, zwłaszcza te ręce, które wpychają do twoich majtek i twoich kieszeni. Pan też ufa, a to rządowi, mediom, ministrowi zdrowia, itp. a oni już wyciągają z naszych kieszeni ogromne pieniądze a po zmajstrowaniu "szczepionki" dobrowolnie da im Pan jeszcze większe, bez żadnych gwarancji na dłuższe życie i gwarancji jego bezpieczeństwa zdrowotnego. Więc patrząc w lustro, zobaczy Pan oblicza tych wszystkich frajerów, kupujących...obietnice wypuszczenia akcji, funta kłaków nie warte! Nie dalej niż wczoraj rozmawiałam z facetem, któremu pracodawca obiecał pracę, jeśli zainwestuje kilkanaście tysięcy w swój warsztat pracy. Zainwestował a po pół roku obiecanek - cacanek zobaczył figę z makiem zamiast roboty. Maszyny sprzedał z dużą stratą. W interesach nie ma sentymentów, ale wydaje się, że w wieku dojrzałym Pan jeszcze tego nie wie.
Jeśli wątpi Pani w istnienie choroby, to niestety, jest jak napisałem. Ja sobie nie kpię ani ze zmarłych, ani z chorych, ani z tych, co się boją zachorować.
Umowy ustne to podstawa, ba, w cywilizowanym świcie ludzi poważnych i rozsądnych istnieją nawet umowy dorozumiane, niewypowiedziane.
Jeśliby wszystkiego żądać na piśmie, to świat by się zatrzymał, mało jaka umowa byłaby zawarta bez prawników.
Nie jest prawdą, iż największa dzicz prawna panowała tuż po upadku komuny. Parę lat sejm i sądy musiały pracować, aby ustanowić całkowite bezprawie.
W interesach nie ma sentymentów, ale w każdym interesie istnieje ryzyko inwestycyjne. Największe ryzyko podejmuje ktoś udając się na mniej popularne studia.
No i na koniec stwierdzam, że ja jestem owym głupim i naiwnym, mającym zaufanie do ludzi. Gdybym był inny, to może by mnie tak często nie nabierano, ale nie chciałoby mi się żyć.